Zbiory 2014

Ochłodziło się, ale i tak pogoda przez ostatnie dni rozpieszcza słońcem i temperaturą. Za dwa dni mają (ponoć) być przymrozki, zatem w kaloszach z wielką przyjemnością pojechałam aby zebrać moje tegoroczne tykwy zanim je zmrozi. Nie ma tego za dużo, gdyż roślinki zostały z opóźnieniem wsadzone do ziemi i do tego były zmaltretowane dość mocno . Zmaltretowane, bo gdy tata jechał z nimi na działkę, nastąpił poważny wypadek samochodowy. Samochód do kasacji, tata na szczęście cały, roślinki, choć najmniej w tym wypadku ważne, też jakoś przeżyły ale rozsypały się po całym samochodzie. Z tego tez powodu, że były osłabione i późno przesadzone, zaczęły też późno kwitnąć i się zawiązywać. 
Mimo wszystko i tak jestem zadowolona, bo zbiór okazał się całkiem pokaźny  jak na te "przygody", choć nieduży rozmiarowo. Niestety nie wszystkie tykwy zaczęły drewnieć a część dosyć późno więc nie wiem ile z nich uda mi się ususzyć i ile z tych ususzonych będzie na tyle foremna, żeby coś z nich zrobić. 
W zeszłym roku małe tykwy szlag trafił, bo wczesny przymrozek je zniszczył, a z dużych ostały się tylko dwie nieco pofałdowane góry. Z jednej z nich zrobiłam misę (TU), która znalazła swoją właścicielkę już jakiś czas temu. Zobaczymy co będzie z nich w tym roku. 

Do trzech razy sztuka jak to się mówi. Do kolejnego siewu na wiosnę przygotuję się jeszcze wcześniej włącznie z nawiezieniem ziemi  pod uprawę. Liczy się wytrwałość.

No, to już nie zanudzam i pokazuję tegoroczny zbiór.

Wszystkie:


Największa i najmniejsza:



Jeszcze troszkę i...wrócę z nowymi postami. Mam przestój, który nie zależy do końca ode mnie. Pa

Komentarze

Prześlij komentarz

Zachęcam do pisania komentarzy