Świątecznie i smakowicie

Pozostając w klimacie świąt, dzisiaj pojawia się decoupage-owe jajko, które sobie zwisa nad stołem w naszej jadalnianej części kuchni. Z jednej strony zajączek, z drugiej baranek. Alleluja!


 
    Ciasta i wypieki świąteczne też  zaliczają się do swego rodzaju rękodzieła, bo przecież nogami sobie nie tworzymy ciast i innych smakołyków. Zatem nie smućcie się drogie panie, które nie szydełkują, nie dziergają i nie wyprawiają nic z martwymi przedmiotami, co nazywamy RĘKODZIEŁEM. Każda z nas  (no może prawie każda, bo są i takie gospodynie, które nie gotują i nie pieką lub po prostu wychodzą im ciągle zakalce), zatem każda z nas TWORZY RĘKODZIEŁO w postaci ciast, ciasteczek i innych dobroci. 
    Nie fotografowałabym sobie tego, co tam upichcę w kuchni, ale postanowiłam się z wami podzielić swoją babą świąteczną. Nie jest to jednak baba w tradycyjnym tego słowa znaczeniu, bo ani z lukrem, ani z polewą i nie służy jako deser. 
   Moja baba, to baba drożdżowa, ledwo lekko słodka, z rodzynkami, bez której nie wyobrażam sobie świątecznego śniadania, czy kolacji. Tę tradycję wyciągnęłam z rodzinnego domu, a tam z kolei trafiła ona ze strony mojego ojca. Zatem naszą babę drożdżową piecze się z małą ilością cukru i zjada na święta zamiast chleba. Zaraziłam tym mojego męża i on teraz w Święta też już nie jada chleba, tylko babę. Cały czas piszę, że to wypiek świąteczny a nie wielkanocny. Dlaczego? Dlatego, że gości na naszym stole zarówno w Święta Wielkanocne jak i Bożego Narodzenia. Niektórzy dziwią się, że można ją jeść tak "na słono", a ja mówię, że jeśli tylko jem posiłki w domu, a nie u kogoś, to chleb w tym momencie mi nie smakuje. Jedynie w święconce jest tradycyjnie kawałeczek zwykłego chleba. Jak dla mnie, to najsmaczniejsza jest z szynką i z warstwą ostrego chrzanu. Mniam...Uwieczniona na zdjęciu kromka z szynką i chrzanem została przeze mnie zjedzona od razu po zrobieniu zdjęcia:).
Piekę tę babę w takiej formie, aby po przekrojeniu były kromki. Na zdjęciach widać też maleńką babę w folii aluminiowej, która jest ze święconki i jeszcze jedną małą w towarzystwie zajączków, która służy najpierw na ozdobę stołu świątecznego, a potem...oczywiście jest zjadana. Jeśli się wysuszy, to nic. Równie pysznie smakuje lekko rozmoczona mlekiem.




http://szuflada-szuflada.blogspot.com/2014/04/wyzwanie-specjalne-wielkanocne-przysmaki.html
 


Komentarze

  1. Piękne jajo a wypieki to faktycznie rękodzieło :)

    OdpowiedzUsuń
  2. I to mi się podoba - każdy dom ma to swoje coś. Dzieci po latach mówią - tak było u mnie więc w moim domu podobnie. Tak się tworzy tradycja. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I ja wychodzę z tego założenia. Każdy dom ma swoje tradycje, które są jakby kwintesencją tego co obie strony wyciągnęły ze swojego rodzinnego domu. Święta mają swój urok dlatego, że gdzieś tam smaki i zapachy zakodowane w nas w dzieciństwie przypominają się nam za każdym razem gdy je czujemy.

      Usuń
  3. Piękna zawieszka... a historią o babce mnie zaskoczyłaś, bo nigdy się nie spotkałam z takim zwyczajem. Dobrze, że kultywujemy jeszcze swoje rodzinne historie i przekazujemy je dalej :) ...aaa..i smakowicie to wygląda :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W dzisiejszym świecie mówienie o tradycji, przodkach jest passe, ale bez tego kim byśmy byli? Nie można się oderwać od swoich korzeni.

      Usuń
  4. Odpowiedzi
    1. To jedna i ta sama zawieszka tylko z dwóch stron :)

      Usuń
  5. Świetny, oryginalny smakołyk.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Zachęcam do pisania komentarzy