Kolejne tykwy

Ostatnio powstały dwie kolejne ozdoby z tykw.
Pierwsza to misa z tykwy. Długo zastanawiałam się co z nią zrobić bo choć miała grube ściany, to przy schnięciu lekko się zdeformowała, co od razu wykluczyło ją do pracy nad jakąkolwiek lampą czy czymś symetrycznym. Choć koncepcja pierwotna była kompletnie inna od finalnej, to w efekcie końcowym tykwę obrobiłam, pomalowałam na biało i oplotłam krawędzie solidnym ale ładnym brązowym skórzanym rzemieniem. Całość jako że wydawała mi się na biało zbyt "łysa", uzyskała jeszcze delikatne brązowe cętki. Misa jest dość duża bo w średnicy ma średnio 18cm. W środku pozostała ładna naturalna lśniąca warstwa, która rzadko kiedy się zachowuje. Można w niej przechowywać np. korale lub inne bibeloty. Na pewno będzie to ciekawa ozdoba.






Druga tykwa miała pierwotnie zostać wyrzucona gdyż w trakcie zeszłorocznego suszenia oskrobałam ją ze skórki zbyt wcześnie próbując w ten sposób przyspieszyć suszenie i niestety również się zdeformowała. Tu jednak przyszli mi z pomocą zapaleńcy od tykw czyli Amerykanie. Oni na prawdę mają "fioła" na punkcie tych roślin i setki pomysłów na ich ozdobienie. Tym razem zatem skorzystałam z pomysłu podpatrzonego na jednym z filmików. Wykorzystałam papier pakowy tworząc na nim farbami wzór, następnie pomarszczyłam i kawałek po kawałku przyklejałam do tykwy. Wykorzystałam również kredki świecowe. Na koniec zalakierowałam. Dzięki temu brzydka wydawać by się mogło tykwa uzyskała nowe życie. Zmarszczony papier we wzory zakrył niedoskonałości w zasadzie robiąc z nich atut . Na szyjce tykwy umieściłam obrobiony wcześniej przeze mnie koralikami "krawat" w środku którego wszyłam fioletowy drewniany koralik. Tykwa ma wys ok 12 cm i mieni się kolorami fioletu, zieleni, złota i błękitu. Wbrew pozorom bardzo udany zestaw. Można  ja postawić samą lub włożyć do niej jakieś suche kwiaty. Filmik, z którego skorzystałam jest tu (KLIK).









Tegoroczne zbiory mam już dawno za sobą. Ciągle odwlekałam umieszczanie zdjęć aż tu już zrobił się koniec listopada a w międzyczasie powstawały kolejne rzeczy.
Na koniec zatem pokazuję zdjęcia ze zbiorów. Tykwy już już od dawna się suszą. Zebrałam jeszcze sporo maleńkich ale ich na zdjęciu nie ma.




W tym roku wypróbowuję sposoby suszenia i oczyszczania jakie podpatrzyłam na stronach amerykańskich żeby ograniczyć gnicie i deformacje. I choć pierwsze tykwy już się wysuszyły i są zbyt cienkie, to jednak są niezdeformowane co uznaję za sukces.

Komentarze