Bałwanki- najlepsi kumple

Witajcie. W ostatnim czasie sporo się działo. Jednak czasu mi brakowało na robienie zdjęć i spędzanie czasu przy blogu. To wszystko spowodowane było częściowo z tego powodu, że przygotowywałam się do kiermaszu, w którym uczestniczyłam w zeszłą niedzielę.

     Zeszła zima nas nie rozpieszczała i u nas śnieg był jedynie kilka dni i do tego jeszcze dzieciaki mi się wtedy pochorowały. Efekt? Ani jazdy na sankach, ani lepienia choćby mikroskopijnego bałwanka. Czekamy z dzieciakami na śnieg i mróz. Oj, super się tak wymrozić na śniegu! Narty, sanki, bałwanki....Ale odeszłam od tematu posta.

      Wracając do bałwanków, przedstawiam wam dwóch kumpli. Zaklinam zimę i ulepiłam bałwanki, a raczej skleiłam. Tak powstali ci oto goście: jeden uśmiechnięty, a drugi nieco zdziwiony, jakby mówił: "O, a tu jeszcze śniegu nie ma? " Ściągnęli swoje garnki- naparstki z głów, podparli się miotłami i ciekawi ich bardzo, gdzie ta zima. Na policzkach wypieki. Czyżby im było za ciepło?

      Co do technicznych spraw, to bałwanki powstały z tykw mini-bottle. Każdy bałwanek zrobiony jest z dwóch tykw i tykwowej podstawki. Dzyndzelek pozostawiłam na górze celowo, bo stanowi taką śmieszną fryzurkę, łapki są z drutu, a w łapkach nakrycie tejże głowy czyli naparstek, a po bokach kabzy (ze śląskiego, czyli kieszenie) no i obowiązkowo miotła oraz guziczki z koralików. 

Bałwanki jak dobrzy kumple okazali się bardzo fotogeniczni zarówno solo jak i na zdjęciu razem, chociaż nie bardzo udało mi się dobrać światło do ztych zdjęć. Zresztą sami zobaczcie:








Komentarze

Prześlij komentarz

Zachęcam do pisania komentarzy