Do trzech razy tykwa czyli pierwsze tykwowe zbiory i inne takie tam...

Jakoś ostatnio nie mam za bardzo czasu pisać na blogu, co nie oznacza, że nic u mnie się nie dzieje od strony twórczej. Dzieje się i owszem,  chociaż ostatnio kilku rzeczy nawet nie udało mi się sfotografować, bo trafiły od razu do nowych właścicieli. 

Zatem dzisiaj mniej twórczo, za to bardziej rolniczo :)

Poniżej moje pierwsze zbiory tykw. Nie było łatwo z nimi. Były trzy próby ich wysiania. Pierwsza nieudana, bo nasiona były stare. Druga nieudana, bo kupiłam pięknie firmowo zapakowane, ale nasionabyły słabe.  Za trzecim razem wreszcie dostałam super nasiona, z których wyrosły moje upragnione tykwy. Niestety wysiew ostatnich był już bardzo późno i zbiory są niewielkie. Jak na próbę, to mi jednak wystarczy. Niestety moje maleństwa były daleko ode mnie i nie miałam możliwości ich uchronić i wszystkie małe tykwy zostały zniszczne przez pierwsze przymrozki. Zostały 4 duże, ale jedna spadła i się złamała :/ . Ostatecznie zostały trzy duże potencjalnie do użytku. Powiesiłam je aby się wysuszyły i całkowicie zdrewniały (oby się udało) a potem... będzie obróbka mam nadzieję. W przyszłym roku już wiem co i jak więc zbiory będą z pewnością lepsze.







A tutaj z tych samych nasion to, co wyrosło dla próby na balkonie w doniczce...czyli nic :) 





Dorzucam też zdjęcie tykwy mini bottle, która już przecięta czeka na obrobienie koralikami, jak Akwamarynowa Księżniczka.



 


Na koniec zdjęcie tej mini z bardzo fajną dużą obejcowaną, którą mój braciszek upatrzył na wycieczce we Wrocławiu na stoisku "eko" (w tym moja ręka :) , żeby mieć porównanie co do wielkości).



Komentarze

  1. Ale masz tykwy! Moje zjadły ślimaki, a w donicy na balkonie jakieś dziadostwo pożarło. Trzy się zachowały i się suszą. Może dane mi będzie zrobić pierwszą lampę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne te tykwy, chyba sama spróbuję w przyszłym roku :)
    Pozdrawiam, Marta

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Zachęcam do pisania komentarzy