Chrupiące gwiazdeczki

Będąc nad morzem miałam okazję spróbować chrupiących ciasteczek z ciasta podobnego do naleśnikowego smażonych na oleju za pomocą specjalnej foremki na patyku...pycha! Chrupiące i...kaloryczne ale posypanym cukrem pudrem nie można się oprzeć. Ciasteczka smażył pan, który pracował w ten sposób. Postanowiłam, że w domu sprawdzę na serwisie aukcyjnym czy jest coś takiego do kupienia i było, ale niewiele taniej. Gdy tak przyglądałam się tym kilku aukcjom nagle mnie olśniło...(dobrze, że chociaż po czasie):przecież ja znam takie ciasteczka...babcia je robiła jak byłam mała! Jeden telefon do babci potwierdził moje mgliste wspomnienia. Babcia taki sprzęt w ilości 1 szt posiadała kiedyś, ale czy nadal posiada, to była zagadka. 2 tyg. później dostałam foremkę i upiekłam całą stertę ciasteczek, które zniknęły jeszcze tego samego dnia...mniam. (na drugi dzień zostało ledwo kilka sztuk ale te już nie były chrupiące). Jeden wniosek jest taki: jeśli chcę powtórzyć ten smaczny wyczyn, to na pewno muszę się zaopatrzyć przynajmniej w jeszcze jedną foremkę, bo jedną można się zarobić na śmierć. Efekt pyszny, ale czasu szkoda przy jednej foremce. Poniżej efekt mojego smażenia ciasteczek rozetek. Dzieciaki szaleją na takie ciasteczka. Możecie się pooblizywać :).




Komentarze

  1. Kasiu, ja uwielbiam takie smaki dzieciństwa, bo dziś już nic nie jest takie samo jak dawniej. Twoje ciasteczka wyglądają tak apetycznie, że aż żałuję, że nie mogę ich spróbować :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Zachęcam do pisania komentarzy