Kotecek

Styczeń jest dla mnie wyjątkowo twórczy. Po letargu, w jaki wpadłam w zeszłym roku i niespiesznym tworzeniu, od początku tego roku wstąpiły we mnie nowe siły. Może to z powodu klujących się w mojej głowie planów? Na zmianę wiercę i szyję.

Tym razem będzie znów o szyciu. W poprzednim poście napisałam, że pierwsza maskotka czeka na obfotografowanie. Wypełnienie przyszło kurierem i zajęło sporo miejsca-musiałam wynieść 2 paczki do piwnicy. Za łóżkiem wcisnęłam trzecią, która będzie "na bieżąco". Maskotka powstała przez to, że moje dzieciaki wypatrzyły w jednym ze sklepów szyte koty i bardzo ich zapragnęły. Szkoda mi było wydawać pieniędzy wiedząc, że być może uda mi się za jakiś czas coś takiego uszyć i powiedziałam, że zrobię im na próbę jednego. No to stało się i spod maszyny wyszedł kotek zrobiony z błękitnego mięciusiego polarka. Został zaadaptowany przez jednego z synów i stał się przytulanką do spania i taką do chodzenia "pod pachę" w domu. Jak Wam się podoba? W kolejce do publikacji czeka już następna przytulanka. Tym razem mały sympatyczny eksperyment ale o tym w kolejnym poście.




Komentarze

Prześlij komentarz

Zachęcam do pisania komentarzy